Konopna gorączka na całym świecie
Dziś 37 spośród 50 kontynentalnych stanów USA zalegalizowało w jakimś stopniu marihuanę. Kanada legalizację ma dawno za sobą. W Europie Niemcy obiecali swoim obywatelom legalny rynek marihuany od 2024 roku, Malta pozwala na użycie i posiadanie, pilotażowy program ruszył w Szwajcarii, kilka dni temu zapowiedzieli go także Holendrzy.
W kontekście legalizacji marihuany warto zwrócić uwagę na trendy społeczne i kulturowe, które przyczyniają się do zmiany nastawienia społeczeństw do konopi indyjskich. Obecnie coraz więcej ludzi dopuszcza myśl, że marihuana może mieć pozytywny wpływ na zdrowie i samopoczucie. To niewątpliwie dobry trend dla branży konopnej na świecie. Marihuana to jednak tylko jeden z przetworów konopi. Konopie to także odmiana siewna, charakteryzująca się bogactwem CBD i bardzo dobrymi włóknami.
Skąd ta popularność?
Włókna konopne to jeden z najstarszych znanych surowców naturalnych, wykorzystywany przez człowieka od tysięcy lat. Wyparte z czasem przez bawełnę i tworzywa sztuczne, są od nich znacznie bardziej ekologiczne, oferując przy tym niezwykle dobre walory użytkowe. Włókna konopne są wyjątkowo wytrzymałe i odporne na rozdarcia, co czyni je idealnym surowcem do produkcji trwałych tkanin oraz sznurów, nawet do najbardziej wymagających zadań. Są przy tym są bardzo wszechstronne w zastosowaniu. Mogą być stosowane do produkcji papieru, sznurów, kosmetyków, suplementów diety, ale także ubrań a nawet materiałów budowlanych.
Szybkie tempo wzrostu i brak potrzeby stosowania środków chemicznych, w połączeniu ze zdolnością tej rośliny do oczyszczania i uzdatniania gleby, tworzą prawdziwy ekologiczny skarb. Dziś jeszcze niedoceniany.
CBD to również bardzo popularny temat – w ostatnich latach o suplementach i kosmetykach z tym związkiem słyszał chyba każdy. Narosły wokół niego wręcz legendy i mity, w których niektórzy próbują go przedstawić jako uniwersalny lek na wszystko. Choć prasa tego związku może być lepsza od jego realnych właściwości, te są niezaprzeczalne. Może być stosowany w łagodzeniu m.in. bólu, stresu, lęku, problemów ze snem, a nawet padaczki. W kosmetykach wykazuje działanie przeciwzapalne i przeciwutleniające, poprawia kondycję skóry i pomaga w walce z trądzikiem. Coraz częściej takie doniesienia są popierane rzetelnymi badaniami naukowymi.
Rynek konopny w Polsce i na świecie
Według analiz, z produktów CBD w Polsce korzysta około 1,6 miliona osób. Sytuacja wygląda dużo gorzej w przypadku włókien konopnych, które choć znajdują się w naszych rurach kanalizacyjnych, wciąż są niemal niespotykane w naszych koszulkach czy swetrach. Na rynku są już firmy oferujące tego typu produkty, jednak wciąż jest to kategoria niszowa.
Konopie „ciągnie” więc dziś głównie susz kwiatów i różnorodne ekstrakty. Wartość rocznej sprzedaży produktów z CBD wyniosła niecałe 10 miliardów dolarów w USA i Kanadzie oraz 10,10 mld euro w Unii Europejskiej, w czym Polska miała 8-procentowy udział. Wielkość rodzimego rynku w 2021 roku wynosiła 900 mln złotych, co było czterokrotnym wzrostem na przestrzeni tylko 3 lat. W tym samym czasie światowy rynek włókien konopnych jest dziś warty około 5 miliardów dolarów.
Co z marihuaną? Ciężko oszacować czarny rynek, tym się zresztą nie zajmujemy. W przypadku suszu medycznego, sprzedawanego legalnie w aptekach, sprzedaż wyniosła w ubiegłym roku w Kanadzie 430 miliony dolarów, 1,743 miliarda w Unii Europejskiej i ponad 9 miliardów w USA.
W Polsce jest obecnie ponad 9000 pacjentów medycznej marihuany. Pod względem liczby leczonych czyni to nasz kraj jednym z największym rynków Europy.
Prognozy dotyczące konopi
Światowy rynek konopi ma nadal rosnąć, choć w różnym tempie. Prognozy dotyczące polski zakładają wzrost rynku CBD do 2 miliardów euro rocznie w 2028 roku. W całej Europie ma dochodzić wówczas do 9 miliardów dolarów, a w USA przekroczy 59 miliardów 3 lata później.
W kontekście medycznej marihuany w Unii Europejskiej prognozuje się wielkość rynku na poziomie 6,5 miliardów dolarów do 2028 roku. Istnieją jednak także bardziej odważne i optymistyczne opracowania, sugerujące nawet 36 miliardów dolarów. Stany Zjednoczone spodziewają się w tym samym okresie liczb rzędu 6,5 miliarda dolarów.
Włókna konopne nie są tak medialne, jednak równie wartościowe. Wartość tego rynku wynosiła znacznie mniej, bo „tylko” ponad 5 miliardów dolarów w 2021 roku, ale ma wzrosnąć nawet do 55 miliardów dolarów jeszcze przed 2030 rokiem.
Crowdfundingowy raj konopi
W obliczu tak korzystnych prognoz można się zastanawiać nad możliwością inwestycji w konopie. I polscy inwestorzy rzeczywiście są do tego bardzo pozytywnie nastawieni. Firmy z branży konopnej zajmują czołówkę najlepszych wyników przeprowadzonych w naszym kraju kampanii crowdfundingowych.
Flagowym przykładem są tu firmy Kombinat Konopny i CanPoland, które prześcigają się w przebijaniu swoich rekordów. Zaczęło się od zebrania rekordowej wówczas kwoty 4,2 milionów złotych w 38 minut. Kolejne nagłówki portali branżowych zdobiły informacje o osiągnięciu CanPoland, która to firma zebrała 4,4 miliony w zaledwie… 11 minut. I gdy zdawało się, że to jest rekord nie do pobicia, kolejna emisja Kombinatu przyniosła 4,5 miliona złotych w 7 minut. I na tym etapie już czterocyfrową liczbę zadowolonych inwestorów.
Najnowsza emisja publiczna Kombinatu Konopnego odbyła się w lutym tego roku i ponownie okazała się sukcesem, choć już nie tak spektakularnym. Spółka ponownie zebrała 4,5 miliona i pozyskała nowych inwestorów. Tym razem zajęło mu to „aż” 3 godziny. Wynik wciąż powalający, gdy porównać go z każdym innym – poza sobą.
Jak inwestować w konopie?
Crowdfundingowe kampanie mogą być naprawdę dobrą okazją. Nie należy oczywiście zakładać, że wszystkie emisje prowadzone w takich warunkach są żyłą złota – wciąż wymagana jest analiza i pewne zrozumienie prowadzonej przez firmy działalności. Jeżeli jednak wierzymy w dane przedsiębiorstwo, zyski mogą być ponadprzeciętne.
Pozwala to bowiem na inwestowanie na relatywnie wczesnym etapie rozwoju przedsiębiorstwa, co przekłada się na duże perspektywy wzrostu. Kombinat Konopny w najnowszej emisji sprzedawał akcję za trzy złote, w pierwszej było to jeszcze dwa złote. Spółki akcyjne pozyskujące kapitał przez finansowanie społecznościowe często planują w bliższej lub dalszej perspektywie debiut giełdowy. A wraz z rozwojem firmy i jej sukcesami idą wzrosty cen akcji. Inwestorzy giełdowi wsiadają wówczas do pociągu w połowie trasy, kiedy crowdfunding ruszył już ze stacji początkowej.
Wady? Oczywiście są. Przede wszystkim perspektywa czasowa – te wzrosty to nie jest kwestia tygodni, a raczej miesięcy czy nawet lat. Dochodzi także brak pewności, że inwestycja się opłaci. Ale takiej pewności nie ma nigdzie, a inwestycje crowdfundingowe często motywowane są także samą wiarą w misję danego przedsiębiorstwa. Warto rozważyć taką możliwość przy najbliższym poszukiwaniu okazji inwestycyjnych. Pamiętajmy jednak, by nie ulegać przekazom medialnym i marketingowym – decyzje inwestycyjne powinny być poprzedzone chłodną analizą, najlepiej własną.
Źródło danych: hemplo.pl